sobota, 7 lutego 2015

Zielony smoothie

Na początek trochę o mnie. Aktualnie chcę sobie w końcu zrobić test na obecność przeciwciał w kierunku celiakii. Ku zadowoleniu K. przeszłam na 2 tygodnie na dietę glutenową, tzw. prowokacyjną. W przyszłym tygodniu robię test, więc na pewno się podzielę. Prawdopodobnie wyjdą ujemne, ale muszę sprawdzić, taka już jestem. Od zawsze mam problemy jelitowe i chciałam w końcu wykluczyć wpływ tych przeciwciał. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że pomimo negatywnych wyników, mogę nadal mieć nietolerancję na gluten i tego udowodnić na papierze obecnie się nie da. Skuteczna w tym jest jedynie dieta wykluczająca. 

Ja w trakcie selektywnej diety nie doszłam do wprowadzenia samego glutenu, który nie jest zalecany w diecie Paleo, więc nie obserwowałam się pod tym kątem. Zastosowanie diety wykluczającej jest naprawdę trudne, więc zamierzam niebawem spróbować jeszcze raz, tym razem z większą wiedzą.

Ostatnio na rynku pojawiły się drogie testy na nietolerancję pokarmowe, które by ułatwiły diagnozę. Jednak ich cena uspokoiła mnie w mik i zaczęłam drążyć temat. Polecam artykuł w j. ang.  Review article: the aetiology, diagnosis, mechanisms and clinical evidence for food intolerance. Temat jest obszerny, więc szerzej może innym razem. Natomiast po przeczytaniu straciłam ochotę w ogóle myśleć o tym teście.

Dzisiaj chciałam się podzielić moim codziennym śniadankiem. W takiej wersji jak opisałam poniżej przygotowuję zielony smoothie najczęściej, ale można eksperymentować na ile wyobraźnia pozwala.
Zielony Smoothie to chyba najwygodniejsze śniadanie i wyjątkowo smaczne. Kreatywność dyktuje warunki. Ja zwykle robię zestaw poniżej, który bardzo przypadł mi do gustu. 
Jeżeli w kuchni nie mam pomarańczy, zastępuję ją kiwi lub innym kwaśnym owocem. Bez tego elementu smoothie jest mdły. 

Do smoothie dodaje zwykle herbatę Matcha, która jest bardzo zdrowa i nadaje piękny, jednorodny zielony kolor. Ostatnio mam trochę obsesję na jej punkcie, dzięki M. Z Matcha można zrobić wszystko od słodkich lodów przez wytrawną tartę. Nadaje wyjątkowy smak, w końcu pochodzi z Japonii. 

Matcha to wysokiej jakości zielona herbata. Pijąc Matchę spożywamy całe liście zielonej herbaty i dostarczamy znacznie większą ilość substancji odżywczych (aminokwasów, antyoksydantów, witamin, minerałów oraz błonnika). Herbata ta ma postać zielonego pudru. 

Zawiera polifenole, które zmniejszają stres oraz zapewniają więcej energii i witalności.Wywiera pozytywny wpływ na układ odpornościowy. Jest również bogata w substancje antyoksydacyjne, które chronią organizm przed starzeniem. Wspiera eliminacje toksyn, dzięki zawartości dużej ilości chlorofilu. Polecana jest również do regulacji nadciśnienia i niedociśnienia. Ponadto zielona herbata wycisza przewód pokarmowy, a dodatkowo ma działanie alkaliczne i neutralizuje kwasy żołądkowe.  No i na koniec najlepsze, Matcha praktycznie nie ma kalorii. 

Z całą tą wiedzą miło zacząć dzień z wyjątkowo zielonym smoothie.

W przepisie jest również hydrolizat żelatynowy, który wzbogaca śniadanie w niezbędne aminokwasy. Powoduje, że nasz posiłek jest sycący i zaspokaja głód na znacznie dłużej. Ponadto żelatyna wspiera regenerację błony śluzowej uszkodzonego jelita.

Można również zamiast matcha dodać nasion Chia, które również bogate są w składniki odżywcze, dlatego należy uważać, żeby nie przesadzić z ilością.


------------------------------------
Czas przygotowania: 10 min                                                                                    na 1 porcje
------------------------------------

SKŁADNIKI:
  • garstka liści jarmużu (może być szpinak, sałata masłowa)
  • 1 banan dojrzały
  • 1/2 pomarańczy
  • ok. 200 ml mleka kokosowego
  • 1 łyżeczka herbaty matcha (opcjonalnie)
  • 1 porcja hydrolizatu żelatynowego wołowego (opcjonalnie)
-------------------------------------

INSTRUKCJA:
  1. Wszystko wrzucić do blendera i zmiksować. Dolać wody, aby uzyskać konsystencję jaka nam odpowiada. 
  2. Najprostsze śniadanie na świecie, a jakie zdrowe! Smacznego.


niedziela, 11 stycznia 2015

Udko z kurczaka z frytkami z batatów

Po świętach wracam do poprawnego jedzenia. Przyznam, że się trochę rozbestwiłam i nawet gluten się zaplątał, ale laba się skończyła trzeba zaciągnąć pasa, i zacząć jeść tłusto i zielono :). 

W ostatnim czasie znowu popsuła się moja tarczyca. Nie wiem czy pisałam już, ale najwyżej się powtórzę. Na diecie 100% AIP, gdzie schudło mi się również sporo, spadło mi znacznie TSH, a FT4 przekroczyło GGN, FT3 stało nisko jak zwykle (bez zn.), czyli trzeba było obniżyć dawkę. Obniżyłam wraz z moim lekarzem o prawie 20% i po ponad miesiącu, w którym przeszłam przeziębienie i umiarkowany stres w pracy TSH przekroczyło mi 3, więc zwiększyłam dawkę. I właśnie teraz jestem na prostej do wyrównania  tarczycy i czuję, że jeszcze muszę trochę popróbować. 

Takie wahania nie są miłe, dlatego fajnie by było, żeby ktoś oprócz mnie kontrolował sytuację. A u lekarza wiecie jak jest. Dieta... Haha... Ech... Jak się Pani czuje? Średnio... A. A jak badania? Ok To jest ok.

Koniec narzekania. Trzeba zadbać o zdrowie jelit :D.

Tym razem chciałam zaproponować proste danie, bo banalnego kurczaka na smalczyku z niebanalnymi słodkimi frytkami. Na szczęście jeden z moich ulubionych dyskontów oferuje bataty w cenie ok. 6 zł/kg, więc mogłam sobie pozwolić na ten rarytas. Właśnie dzięki tej diecie doceniłam walory smakowe batatów, które stają się coraz bardziej popularne w Polsce. Zastanawia mnie, czemu ich nie uprawiamy u nas. Może gleba, a może za małe zainteresowanie. A mnogość przepisów powaliła mnie. Na pewno coś jeszcze się u mnie pojawi.
Smacznego i spóźnione Szczęśliwego Nowego Roku!
  


------------------------------------
Czas przygotowania: 50-70 min                                                                                    na 2 porcje
Czas smażenia:  ok. 60 min
------------------------------------

SKŁADNIKI:
  • 2 udka z kurczaka (najlepiej od wiejskiej kurki)
  • 40 dkg pieczarek
  • 2 bataty
  • tłuszcz kokosowy
  • 70 g smalcu
  • ogórki konserwowe/ogórki kiszone
  • sól
  • pieprz

-------------------------------------


INSTRUKCJA:
  1. Udka umyć pod bieżącą wodą i osuszyć.
  2. Przyprawić solą i pieprzem z każdej strony.
  3. Następnie rozgrzać trochę smalcu na patelni.
  4. Mięso należy usmażyć na wolnym ogniu, aż się zarumieni ze wszystkich stron (ok. 15 min.), po czym przykryć pokrywką, zmniejszyć ogień i smażyć kolejne 40 min. od czasu do czasu (co ok. 10 min.) obracając kawałki kurczaka na drugą stronę.
  5. Pod koniec smażenia dolać trochę wody i dodać pokrojonych pieczarek.
  6. W między czasie na drugiej patelni lub w garczku rozgrzać olej kokosowy i usmażyć pokrojone w słupki słodkie ziemniaki.
  7. Podawać z ogórkami lub jakąkolwiek zieloną sałatką.


niedziela, 14 grudnia 2014

Zupa marchewkowa AIP

Zupa marchewkowa


Tym razem chciałam się podzielić przepisem na przepyszną zupę marchewkową. Uwielbiam marchewki, szczególnie soki z marchwi jabłkami. Ale od kiedy poznałam ten przepis, zupa marchewkowa pojawia się u nas przynajmniej raz w tygodniu. 

Kilka słów o składzie, marchewka zbudowana jest z:
  • 90% - wody,
  • 7% - składników odżywczych: węglowodanów, białek, tłuszczy, 
  • 1% - składników mineralnych, tj.: potas, sód, wapń, fosfor, siarka, magnez, żelazo, mangan, miedź, cynk, kobalt,
  • 1% - innych składników, tj.: witaminy (witamina A, B1, B2, B6, C, E, H, K, PP), kwas foliowy, inozytol, kwas jabłkowy, flawonoidy, związki siarkowe, kumaryny, a także związki o działaniu insulinopodobnym, alkaloidy oraz pektyny.
Posiada działanie przeciwpasożytnicze. Obniża poziom cholesterolu we krwi, a dzięki obecności błonnika reguluje trawienie. Pozytywnie działa również na skórę i błony śluzowe, zwiększając ich elastyczność. 
Oczywiście obecnie mamy dostęp do marchwi sklepowej, która nie daje nam gwarancji najlepszej jakości, ale w sezonie letnim, jesiennym starajmy się jeść taką hodowaną w ogródku lub na działce, przynajmniej wiemy co do niej dodawaliśmy.
Zupa marchewkowa jest wyjątkowo sytna, dzięki obecności pasty szpinakowo-boczkowej. Idealna na zimę. Pasta nam przypadła tak bardzo do gustu, że jak nie mamy pomysłu to zawsze ląduje jako dodatek do zup kremów.




------------------------------------
Czas przygotowania: 30 min
Czas pieczenia: 15 min
------------------------------------
  
SKŁADNIKI:

  • 1,4 kg marchewki 
  • 4,5 szklanki (1 szklanka = 200 ml) bulionu na kościach, wcześniej przygotowanego
  • 2 średnie cebule 
  • 1/4 łyżeczki szafranu (ja zastosowałam kurkumę ok. 1 pełną łyżeczkę)
  • 250 g świeżego szpinaku 
  • ok. 5 dkg smażonego bekonu 
  • 3 łyżki tłuszczu kokosowego
  • sól do smaku

-------------------------------------

INSTRUKCJA:

Przygotowanie zupy:
  1. Obrać marchewkę i pokroić na kawałki ok. 2 cm.
  2. Drobno pokroić cebulę i razem z marchewką przysmażyć w garczku o grubszym dnie przez ok. 15 min na oleju kokosowym, aż do momentu jak staną się miękkie a cebula zrobi się szklista.
  3. Następnie w garczku należy zblendować (najlepiej za pomocą blendera ręcznego) warzywa z dodatkiem bulionu. Jeżeli to niewygodne można podzielić na 2 porcje. 
  4. Dodać szafran lub kurkumę i też zmielić blenderem.
  5. Ponownie zagotować zupę, a następnie zmniejszyć ogień na minimum i gotować jeszcze przez 10 min. 
  6. Na koniec dodać soli do smaku.
Przygotowanie pasty szpinakowo-bekonowej:
  1. Zmiękczyć liście szpinaku gotując  na parze.
  2. Za pomocą blendera zmiksować zwiędły szpinak wraz ze smażonym bekonem.
  3. Mieszać dopóki nie nabierze konsystencji pesto.
Podawać w głębokim talerzu z dodatkiem szpinakowego pesto.
Smacznego!
Inspirowane przepisem na aiplifestyle.

środa, 3 grudnia 2014

Pierniki Bezglutenowe


Idą Święta, albo coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta... :). Trzeba zrobić smakołyki. A najlepszymi świątecznymi słodyczami są pierniczki. I udało już mi się przygotować w tym roku przepyszne pierniczki bezglutenowe. Nie spodziewałam się, że wyjdą tak dobre. Żeby mieć pewność pierniczki najlepiej przygotować ok. miesiąca przed jedzeniem, wtedy zdążą odpowiednio zmięknąć i wzmocnią swój cynamonowo-kardamonowy smak. Chociaż te miękną bardzo szybko.  Nawet wydaję mi się, że mąki bezglutenowe są stworzone do produkcji dobrych pierników, z resztą ciastek bywa różnie. 

Obecnie nadal jestem głównie na diecie AIP, natomiast jak muszę lub w tym przypadku chcę to przynajmniej zjem produkt bezglutenowy.

Z wielu badań wynika, że istnieje silny związek pomiędzy chorobami autoimmunologicznymi tarczycy, a nietolerancją na gluten. Mechanizm wyjaśniający to powiązanie opiera się na tzw. mimikrze molekularnej. Gluten i tarczyca mają podobną budowę molekularną, więc przeciwciała przeciwko lektynom glutenu dotykają także tarczycy. 


Pierniki Bezglutenowe

------------------------------------
Czas przygotowania: 30 min
Czas pieczenia:  5-15 min
------------------------------------

55 pierników

SKŁADNIKI:
  • 250 g mąki gryczanej + do podsypania przy wałkowaniu
  • 100 g mąki mix bezglutenowy
  • 100 g mąki ryżowej
  • 70 g masła
  • 50 g cukru trzcinowego
  • 90 g cukru białego
  • 2 duże jajka
  • 80 g miodu gryczanego
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • szczypta soli
  • 2 łyżeczki mielonego cynamonu (lub 1/2 laski cynamonu)
  • 1 łyżeczka mielonego imbiru
  • 1/2 łyżeczki goździków
  • 1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżeczki kardamonu
  • 1/3 łyżeczki pieprzu czarnego
  • ¼ łyżeczki mielonego anyżu
  • laska wanilii


-------------------------------------


INSTRUKCJA:
  1. W rondelku rozpuścić masło, miód i cukier, uważać, żeby się nie zagotowało.
  2. Do miski lub na stolnicę wsypać wszystkie sypkie składniki i dokładnie pomieszać.
  3. Dodać rozgrzane masło z dodatkami i roztrzepane jajka, zagnieść ciasto.
  4. Ciasto zawinąć w folię spożywczą, odłożyć do lodówki na 1 godzinę (ja nie mogłam się doczekać i ominęłam etap lodówki i tak wyszły pyszne)
  5. Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C.
  6. Wyjąć ciasto z lodówki, rozwałkować kawałek na placek nie za cienki, foremkami do wycinania wyciąć ulubione kształty. (Przy rozwałkowywaniu nie dorzucać za dużo mąki, w innym wypadku po upieczeniu będą całe w mące)
  7. Ciasteczka układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
  8. Piec pierniczki 8 minut.
  9. Upieczone ciasteczka studzimy np. na kratce.
  10. Ostudzone można ustroić m.in. lukrem, czekoladą i co fantazja podpowiada.
Uwagi: Zmielić wszystkie składniki do przyprawy piernikowej (cynamon, imbir, goździki, gałka muszkatołowa, kardamon, pieprzu czarny, anyż,) w młynku do mielenia lub zetrzeć w moździerzu. Poszczególne składniki można zamienić gotową przyprawą piernikową ok. 13 g, ale najlepiej zrobić przyprawę samemu.


Inspirowane przepisem na sprawdzonej kuchni.

wtorek, 11 listopada 2014

Listopad i Kombucha

W pierwszym tygodniu listopadowym niestety musiałam złamać dietę. Oczywiście zrobiłam to przed czym przestrzegają na wszystkich blogach, czyli po 2 miesiącach starań wprowadziłam kilka rzeczy naraz. Powrót do domu kusi licznymi, smakowitymi wypiekami i smakowitymi daniami z dzieciństwa. No cóż, przyznaję się bez bicia. Zgrzeszyłam: ciastem glutenowym, przynajmniej panowałam nad ilością, serniczek z serem też był, ale przynajmniej obiady jadłam odpowiednie, np. moje ulubione flaki, zupę dyniową, itp. Po wypaśnym weekendzie zauważyłam, że pojawiła mi się kaszka na brodzie. Pewnie od czegoś, ale teraz ciężko stwierdzić co dokładnie. 

Na diecie jednym z pozytywnych symptomów była właśnie czysta twarz bez wyprysków, co mnie bardzo ucieszyło. Po powrocie wracam na odpowiedni tor i skupiam się na produktach, których jestem pewna. Do tej pory oprócz podstawy autoimmun-Paleo dobrze toleruje jajko, orzechy, kaszę gryczaną. Wprowadzam wszystko co się da, gdyż nie chce się ograniczać do produktów Paleo. Uważam, że potrzebujemy wszystkiego po trochu. A dieta ma mi pomóc a nie ma mnie zakatować. 
Bazę więc mam, więc trochę się muszę oczyścić i będę wprowadzać dalej pojedyncze produkty. 

Obserwacja z czystej diety AIP to taka, że dostarcza mi za mało energii. To nie jest tak, że jestem zmęczona, pisałam wcześniej, że energetycznie jest ok, czyli, że nie mam skoków nagłego zmęczenia i pobudzenia. Ale ogólnie większa różnorodność produktów uzupełnia mi lepiej moje dzienne zapotrzebowanie energetyczne i mam np. zdrowy kolor skóry twarzy.

Z powrotem ograniczam cukier, za to jem dużo białka/tłuszczu, zieleniny i zdrowych bakterii.
Jak tu w diecie bez mleka wprowadzić zdrowe bakterie? Można zakupić mieszankę bakterii jelitowych w aptece, jest ich mnogość na półce. Ja natomiast polubiłam bardzo nasz rodzimy produkt, o którym większość naszych mam zapomniała, czyli kombuchę. 

Kombucha (kombucza) to napój otrzymywany ze sfermentowanej herbaty. Otrzymuje się go, umieszczając grzyba herbacianego – tzw. matki (SCOBY – Symbiotic CultureOBacteria + Yeast) w słodkiej herbacie. Ja wolę w zielonej, ale można użyć też czarnej. Grzyb ten stanowi symbiotyczny układ bakterii i drożdży. Ma formę żelowej, elastycznej struktury, która przybiera kształt naczynia, w którym przebiega proces fermentacji. W smaku przypomina nieco kwaśny sok jabłkowy i jest lekko musujący.
Bogata jest w witaminy z grupy B oraz kwasy organiczne, jak np. kwas glukuronowy.
Jest pomocnikiem układu trawiennego, gdyż zawiera korzystne mikroorganizmy, które zasiedlając układ pokarmowy produkują enzymy wspomagające efektywne trawienie, usprawniające usuwanie resztek pokarmowych i odpadów oraz usprawniające i pobudzające układ odpornościowy. Nie zapominajmy, że jelita to bardzo długi narząd odpornościowy. 

Kombucha posiada właściwości detoksykacyjne i przywraca organizmowi naturalną równowagę, przez co:

  • wzmocnia układ odpornościowy – organizm jest przygotowany do walki z atakującymi go toksynami, czy drobnoustrojami chorobotwórczymi;
  • aktywuje naturalne zdolności organizmu do samoleczenia. 

niedziela, 26 października 2014

Przepyszny stek z kopiastą sałatką

Już dawno nie pisałam. Ostatnio jestem potwornie zajęta. Po pracy nie mam na nic siły. Chyba jesienne przesilenie daje się we znaki. Plan na początku był bardzo optymistyczny, czyli przynajmniej post co drugi dzień, rzeczywistość pokazała co innego. Ale wzięłam się w garść i usiadłam do dania, które często powtarzamy, czyli soczysty stek. 

Przyznam się, że to nie ja jestem autorką tych okazów, to K. się specjalizuje w mięsie, a ja z przyjemnością patrzę na K. w trakcie pracy. 

Na początek kilka słów, dlaczego lubimy steki. Wołowina jest najlepszym źródłem wartości odżywczych. Jest mięsem średnio kalorycznym. Ponadto zawiera znaczne ilości białka cechującego się wysoką wartością biologiczną, a ich przyswajalność jest prawie w 100%, ze względu na bliski optymalnemu zestaw aminokwasów egzogennych. Wołowina ma również wiele składników mineralnych, zwłaszcza fosforu, żelaza i stanowi główne źródło zapotrzebowania człowieka na witaminę B12, witaminy B1 i B6.

Czytałam, że w niedoczynności tarczycy powinno się unikać produktów bogatych w cysteinę (np. wołowina, wątróbka itp), ale nie zgadzam się z tym. Cysteina jest głównym składnikiem do produkcji glutationu, który jest najsilniejszym antyoksydantem w organizmie ludzkim. Potrzebujemy go, aby poradzić sobie z wieloma toksynami, które dostają się wraz z pożywieniem.
Przepis na stek został zaczerpnięty z od sławnego Gordona Ramsaya, z małą modyfikacją.
  

------------------------------------
Czas przygotowania: 30-40 min
Czas smażenia:  5-15 min
------------------------------------

SKŁADNIKI:
  • stek z wołowiny (np. z rostbefu, antrykotu lub polędwicy wołowej)
  • sól morska
  • pieprz (dla tych, którzy tolerują pieprz)
  • klarowane masło
  • świeży tymianek (opcjonalnie)
  • 2 ząbki czosnku

-------------------------------------


INSTRUKCJA:
  1. Najważniejsze! Wyjąć mięso z lodówki 30 minut przed przygotowaniem.  
  2. Umyć stek i osuszyć papierowym ręcznikiem. 
  3. Oprószyć gruboziarnistą solą i pieprzem z młynka.
  4. Na patelni mocno rozgrzać masło klarowane. Włożyć stek na patelnię, smażyć nie dociskając go (mięso traci soczystość!) z obu stron tak długo, jaki efekt chcemy uzyskać.
  5. W między czasie wrzucić rozgniecione całe ząbki czosnku oraz świeże gałązki tymianku.
  6. Zdjąć mięso z patelni na deskę i czekać przez ok. 5 minut aby odpoczęło a skurczone podczas smażenia włókna rozluźniły się. 
  7. Podawać z sałatką, np. z sałaty lodowej, rzodkiewki, ogórka, rodzynek doprawione sokiem z cytryny i oliwą z oliwek.


Ważne!

Są różne stopnie wysmażenia steku. Osobiście uznaje tylko Rare (krwisty) lub Medium Rare (średnio krwisty). Istnieją jeszcze Medium (średnio wysmażony) oraz Well Done (wysmażony), ale te już mocno zalatują kapciem, oczywiście w teksturze. Szkoda mięsa na Well Done! Aby rozpoznać, w którym momencie, który stopień wysmażenia można się kierować czasem, ale to zależy od grubości mięsa i wielkości płomienia. Najlepszym sposobem jest test dłoni. Nie jest to proste, K. ciągle nad tym pracuje :D.



poniedziałek, 13 października 2014

6 tydzień na diecie Paleo protokół immunologiczny

6 tydzień - prawie 2 miesiące za mną. Podsumowanie zmian.
Generalnie od tego co do tej pory pisałam, nic więcej się nie zmieniło. Od poniedziałku wprowadzam dodatkowe produkty i obserwuje się przez następne 3-4 dni. 
Na razie jajko toleruje bardzo dobrze, co mnie bardzo cieszy. W sobotę dodałam do sałatki pomidory i też nie zauważyłam większych zmian. Dzisiaj do ciastek dodałam migdały i też jest ok. Powoli będę wprowadzać następne produkty z diety Paleo. 
Moim celem jest wyciszenie nadreaktywnej odpowiedzi immunologicznej. 
Za jakiś miesiąc powtórzę badanie przeciwciał a-TPO, jak również autoprzeciwciał ANA, które jeszcze kilka miesięcy temu miałam również dodatnie.
Liczę się z tym, że mogą spaść również z innego powodu niż dieta. Taka już natura autoprzeciwciał. 
Natomiast co spotykam na każdym blogu i w ogóle wszędzie, o czym warto pamiętać i stosować gdziekolwiek, kiedykolwiek coś się dzieje to Pozytywne Myślenie. Wprowadziłam również codzienne medytacje późnym wieczorem, przy relaksacyjnej muzyce. To taki mój sposób na radzenie sobie ze stresem i co każdemu Polecam!